Opozycja wiązała atak na anarchistę z neofaszystowską organizacją "Blood&Honour", która na stronie internetowej redwatch.info publikowała zdjęcia, nazwiska i adresy swoich wrogów. Były tam także dane ciężko ranionego Macieja D.
"Sprawa znalezienia napastnika była jednym z najważniejszych zadań policji" - stwierdził dziś Ludwik Dorn, minister spraw wewnętrznych i administracji. Setki przesłuchań, dziesiątki rewizji i bardzo intensywne śledztwo przyniosło efekty. Wczoraj w ręce policji wpadł Marek B.
Okazało się jednak, że powodem, dla którego Marek B. w połowie maja tego roku razem z kolegą zaczaił się przed domem Macieja D., pobił go i pchnął nożem, była zwykła zemsta. We wrześniu 2005 r. Marka B. pobiła na koncercie grupa anarchistów, do której należał także Maciej D. Wtedy pobity poprzysiągł zemstę. Dziś przyznał się do winy i ujawnił swój motyw.
Zatrzymanie Marka B. przypominało sceny z sensacyjnego filmu. Uzbrojeni po zęby policyjni komandosi otoczyli wczoraj ośrodek wypoczynkowy w Czaplinku (Zachodniopomorskie), w którym pracował Marek B. Zaczęli akcję, gdy byli pewni, że sprawca napadu nie wymknie się z obławy. Po chwili młody mężczyzna był już w kajdankach.
Policja jest na tropie drugiego sprawcy napadu. By go nie spłoszyć, nie ujawnia jednak żadnych informacji na ten temat.