Chłopcy i tak mieli szczęście. Szaleniec ranił ich w nogi, a nie na przykład w oko. Wtedy mógłby ich nawet pozabijać. Ale i kara byłaby dużo wyższa. Nawet dożywocie.
Pijak strzelał do niewinnych dzieci jak do kaczek. Jego ofiary były oświetlone przez lampy uliczne, więc łatwo było celować. W sumie oddał kilkanaście strzałów. Kilka dosięgnęło celu.