Zajęty był też policjant, który zamiast pomagać ludziom, musiał się użerać z maniaczką. A ta kobieta to niejedyna dzwoniąca bez sensu na policję.
Bardzo ważne informacje przekazywał też inny maniak. "Zegar o północy w kościele za długo bije" - uprzejmie donosił. Albo: "sąsiad pali falami radiowymi sąsiadkę" czy "sąsiadka o 7.00 rano chodzi po mieszkaniu w szpilkach". Autor tego rodzaju doniesień dzwonił na alarmowy telefon 7 tysięcy razy. Też tylko od lipca.
A do tego są setki dowcipnisiów jednorazowych. Ludzie pytają o zmiany w rozkładach jazdy, dyżury aptek. A w czasie próbnych matur wydzwaniali młodzi ludzie i komunikowali, że zdali egzamin.
Policja musi odbierać wszystkie telefony, nawet jak wyświetla się doskonale znany numer wariata. I funkcjonariusze apelują do znudzenia: "nie dzwońcie bez sensu". Ale może zamiast apelować, należałoby wyłapywać najbardziej aktywnych dowcipnisiów. I karać. Na przykład za fałszywe doniesienie o przestępstwie.