To była chwila. W pewnym momencie mężczyzna podszedł do kobiety prowadzącej wózek i zaczął strzelać. Najpierw zabił swoją małą córeczkę. Kobieta też nie miała szans. Dosięgły ją kule mordercy.
Potem zabójca spokojnie podszedł do garażu, w którym pracował jakiś mężczyzna. Przyznał się do morderstwa, przyłożył sobie pistolet do głowy i nacisnął spust.
Dlaczego mężczyzna zabił swoją byłą żonę i dziecko? Nie wiadomo. Policja stara się to ustalić.
Mundurowi znali 34-letniego zabójcę. Okazało się, że był notowany w kartotekach - za kradzieże i włamania.