Kartę ubezpieczenia zdrowotnego NFZ wprowadzi już w przyszłym roku. Ma być na niej zapisane wszystko o naszym zdrowiu. Od wizyty u dentysty, po leczenie w szpitalu. Dzięki temu pacjent nie musiałby nosić dodatkowych dokumentów. Natomiast lekarz tylko przeciągnąłby kartę nad specjalnym czytnikiem i już wiedziałby o nas wszystko.
To ma być jednak tylko rozwiązanie na jakiś czas. Ministerstwo Zdrowia chce, żeby miejsce elektronicznych kart zajęły dowody osobiste. "By to rozwiązanie mogło zostać wdrożone, dowody osobiste muszą zostać wyposażone w elektroniczne chipy"- mówi w rozmowie z "Życiem Warszawy" Tomasz Skłodowski, rzecznik MSWiA. I dodaje, że ministerstwo już nad tym pracuje.
Po co takie zmiany? Po pierwsze, dla wygody pacjenta. Po drugie, Ministerstwo Zdrowia mogłoby lepiej kontrolować lekarzy - co i komu przepisują, czy nie dopisują pacjentom zabiegów, których w rzeczywistości nie wykonali. Po trzecie, według MZ, lepiej, żeby takimi danymi nie zarządzały firmy prywatne, a państwo, czyli Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. To właśnie ten resort ma pod swoją opieką dowody osobiste.