Opisywany przez „Dziennik” corhydron 250, zakwestionowany przez Główny Inspektorat Farmaceutyczny w listopadzie 2006 r., jest nadal wycofany z obrotu i nie należy go używać. Może to grozić śmiercią. Trwa śledztwo prokuratorskie w sprawie zamiany fiolek i pomylenia corhydronu 250 ze scoliną zwiotczającą mięśnie. Minister zdrowia Zbigniew Religa potwierdził wczoraj, że lek zamieniono w magazynie Jelfy - taka jest najbardziej prawdopodobna wersja.
Skąd zamieszanie? Główny Inspektorat Farmaceutyczny podjął w środę decyzję o ponownym dopuszczeniu do sprzedaży jedynie corhydronu 100 oraz 25 - czyli leku w ampułkach o mniejszej objętości niż te opisane przez DZIENNIK. GIF nie dopuścił jednak do sprzedaży corhydronu 250. Nie można także handlować żadną z serii lekarstw, które na żądanie Ministerstwa Zdrowia zostały wcześniej wycofane z aptek, przychodni i szpitali.
Mimo to Jelfa odtrąbiła sukces i wprowadziła ogromne zamieszanie w mediach. Na portalach internetowych i w głównym wydaniu telewizyjnych "Wiadomości" pojawiły się nieprawdziwe informacje, że w Jelfie w ogóle nie doszło do zamiany leków lub że "w sprawie corhydronu nie zawiniła Jelfa".
"Mamy zbyt zaawansowane technologie i procedury bezpieczeństwa, aby umknął nam taki błąd" - oświadczył Marek Wójcikowski, dyrektor generalny Jelfy, w komunikacie rozesłanym do mediów. Porozmawiać z nim nie mogliśmy, wyłączył telefon.
"Informacja z Jelfy była myląca" - przyznaje Zofia Ulz, główny inspektor farmaceutyczny. "W Jelfie stwierdziliśmy nieprawidłowości, które wskazywały, że mogło dojść do zamiany leków" - dodaje.
"Przypadek Jelfy jest analizowany przez koncerny farmaceutyczne na całym świecie" - powiedział DZIENNIKOWI wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas. "Jelfa schowała głowę w piasek i całą winę zrzuciła na polityków. Nie byliśmy przygotowani na to, że firma nie będzie wiedziała jak zareagować w sytuacji kryzysowej.
Lubelska prokuratura otrzymała 322 zgłoszenia podejrzeń niepożądanego działania corhydronu. Śledczy wytypowali 13 przypadków, które są wnikliwie analizowane. Partie leku są badane w krakowskim Instytucie Ekspertyz Sądowych. Wiadomo, że nie będzie ekshumacji domniemanych ofiar zamiany leków, gdyż corhydron i scolina bardzo szybko rozkładają się w organizmie" - podkreślił.
Z kolei prokuratura w Jeleniej Górze sprawdza, czy pracownicy urzędów państwowych zachowali się prawidłowo i czy Jelfa dołożyła starań, aby wycofać w porę niebezpieczną partię corhydronu 250.