Dokumentów było ponad tysiąc. Dwa duże pudła znalazł mieszkaniec Pragi Północ, który rano wyszedł wyrzucić śmieci. O znalezisku zawiadomił policję. Ta zabrała dokumenty i sprawdziła, jak doszło do tego, że trafiły na śmietnik. Okazało się, że w taki sposób dokumentów pozbył się pobliski bank.
Policjanci dotarli do pracownic, które wyniosły pudła na śmietnik. Kobiety tłumaczyły jednak, że tylko wykonywały polecenia swojego szefa. Nie udało się jednak ustalić jeszcze, czy to prawda.
Za złamanie tajemnicy bankowej i ustawy o ochronie danych osobowych grozi nawet do dwóch lat więzienia.