Budynki, samochody i inne cenne rzeczy należące do znanego biznesmena - nieuchwytnego dla organów ścigania - zabezpieczyli policjanci z Centralnego Biura Śledczego. Wiadomo, że majątek Stokłosy wart jest mniej więcej tyle, ile wyniosły straty w aferze korupcyjnej. Prokuratura twierdzi, że urzędnicy resortu za pieniądze umarzali mu wielomilionowe podatki. Chce postawić mu zarzuty, m.in. wręczenia łapówki jednemu z poznańskich sędziów, a także skorumpowania pracowników Ministerstwa Finansów.
Niestety, Stokłosa przepadł jak kamień w wodę. Jak podejrzewają prokuratorzy, ukrył się za granicą. Może być nawet w Ameryce Południowej.
Jego sprawa ciągnie się od lata ubiegłego roku. Wtedy firmy Stokłosy przetrząsnęli policjanci z Centralnego Biura Śledczego. Szukali dokumentów, które potwierdzałyby, że senator korumpował urzędników ministerstwa.
Dzisiaj były senator przegrał dwa procesy przed sądami w Pile i Chodzieży. Musi zapłacić odszkodowanie za zanieczyszczenie jeziora sąsiada ściekami swojej firmy, w drugim procesie sąd oddalił jego skargę na działaczkę ekologiczną, której zarzucał pomówienie. Sądy mogły wydać wyroki pod jego nieobecność, ponieważ Stokłosa ścigany jest listem gończym.
Dwa dni temu dostał także zarzut przestępstwa przeciwko środowisku naturalnemu, za zakopanie na polach własnej firmy kilku tysięcy ton padliny.