Akta sprawy liczą już 25 tomów. W policji w Lubaczowie trzeba było powołać specjalną grupę, którą wspomagają wszyscy funkcjonariusze. Może dzięki temu będzie możliwe zakończenie tego rekordowego pod względem rozmiarów śledztwa do końca maja.

Położne, zatrudnione w poradni dla kobiet w Lubaczowie na Podkarpaciu, brały od pacjentek pieniądze za badania - głównie cytologiczne. Nie mówiły, że badanie takie są... bezpłatne. Przyjmowały zwykle niewielkie kwoty - od dwóch do 10 zł. Ale przez sześć lat i przy tak dużej liczbie pacjentek położne mogły wyłudzić w sumie znaczną kwotę.

Reklama

O jaką sumę chodzi? Tego jeszcze nie wiadomo. Śledczy poznają ją dopiero po przesłuchaniu wszystkich świadków. Już teraz wiadomo, że niektóre z kobiet, zeznające w tej sprawie, kilkakrotnie korzystały z badań.

Kres procederowi położyła dopiero skarga jednej z pacjentek, która o badania spytała dyrektora poradni. Ten, kiedy zorientował się, co robią położne, zawiadomił policję.

Reklama