Przed pałacem prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu - poza obrzuceniem go gumowymi i pluszowymi maskotkami - demonstranci zostawili wykonane z kartonu "tarcze antykaczorowe". Krzyczeli też "Lech Kaczyński terrorysta" i "Wojnie stop". Prezydent jednak nie słyszał tych protestów, bo nie ma go w kraju. Wyjechał do Berlina na obchody 50. rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich.

Manifestacja ruszyła z Placu Zamkowego w kierunku ambasady Stanów Zjednoczonych. Idąc ulicami Warszawy młodzi ludzie krzyczeli "Żadnej krwi za ropę", "Stop Wojnie", a także "Hop, hop, hop tarczy stop". Nieśli też transparenty z napisami: "Dość lobbingu i imperializmu USA", "Wyrzutnia dla rządu nie dla rakiet", "Stop okupacji Iraku".

Protestujący domagają się wycofania polskich wojsk z Iraku i Afganistanu. Żądają również wstrzymania negocjacji w sprawie tarczy antyrakietowej gdyż - ich zdaniem - "rząd powinien zacząć budować pokój a nie wyrzutnie". Protest zorganizowała Inicjatywa Stop Wojnie, a brali w nim udział m.in. przedstawiciele Nowej Lewicy, Komunistycznej Partii Polskiej, Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80" oraz mieszkający w Polsce Irakijczycy.