Strażacy wciąż nie wiedzą, dlaczego na placu o powierzchni tysiąca metrów kwadratowych wybuchł pożar. Były tam tysiące ton materiału do produkcji PCV. Płomienie zajęły także halę produkcyjną. Do szpitala trafił poparzony właściciel fabryki, który do ostatniej chwili próbował ratować maszyny i wposażenie zakładu.
Dogaszanie placu, gdzie tli się granulat, wciąż trwa. Wysokość strat nie została jeszcze oszacowana.