16 i 19 latek podpalili materace w nocy z soboty na niedzielę, dlatego że dyrekcja zabroniła im wyjazdu do domu na święta. Dyrektor poprawczaka Zbigniew Stępień twierdzi, że był to wynik zrozumiałej dla niego frustracji. Wychowankowie dostali zakaz opuszczania zakładu, ponieważ wcześniej z przepustek przywozili narkotyki.

W tej chwili w szpitalu przebywa jeszcze osiem osób poszkodowanych w pożarze. Wszyscy powoli wracają do zdrowia.

Straty ośrodka nie zostały jeszcze oszacowane, choć ze wstępnych oględzin wynika, że nie ma poważnych uszkodzeń budynku. Ogień nie dotarł do pomieszczeń socjalnych wychowanków. Poza śladami zadymienia na ścianach, nie ma poważniejszych strat.

Pożar w zakładzie poprawczym w Sadowicach wybuchł w niedzielę o godzinie 4.00 nad ranem. W jego gaszeniu brało udział osiem jednostek straży pożarnej. 12 wychowanków trafiło do szpitala m.in. z objawami zaczadzenia. Wszystkich 46 trzeba było wcześniej ewakuować.