Karol K. przez cały proces nie przyznawał się do winy. Przez większość rozpraw odmawiał składania jakichkolwiek wyjaśnień. Jednak sąd był pewien jego winy. "Oskarżony przygotował się do tego, by Darię zabić. Miał kwiat, który jest symbolem pojednania, i miał nóż, który jest narzędziem zbrodni. Ostatecznie to nie zakończyło się po jego myśli, by znów byli parą, i użył narzędzia zbrodni" - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Janusz Adamski.

Jako oskarżyciele posiłkowi w procesie występowali rodzice zamordowanej dziewczyny. Oni, podobnie jak prokurator, chcieli dla zabójcy dożywocia i zapowiadają apelację. Sąd jednak okazał się łaskawszy.

To miało być zwykłe rozpoczęcie roku szkolnego. 4 września zeszłego roku Daria właśnie wyszła z inauguracji, gdy na korytarzu podszedł do niej Karol. Chciał jej złożyć życzenia urodzinowe, ale zaczęli się kłócić.

Gdy wyszła przed szkołę, chłopak do niej podbiegł i na schodach zadał dziewczynie trzy ciosy: dwa w plecy i jeden w klatkę piersiową. Dziewczyny nie udało uratować. Zmarła po kilku minutach.