Patrząc na gwiazdę, nikt nie pomyślałby, że jeszcze kilka tygodni temu zaniedbana i załamana trafiła do zakładu psychiatrycznego. W długim płaszczu obszytym futerkiem i ozdobnym kapeluszu wyglądała niezwykle dostojnie i elegancko. Na twarzy artystki widać było modlitewne skupienie i wielki spokój ducha - tak "Fakt" opisuje Violettę Villas.

Artystka stała skromnie na uboczu. W 200-tysięcznym tłumie w Łagiewnikach nie chciała zwracać na siebie uwagi. Ale było to niemożliwe. Wielu wiernych uśmiechem witało piosenkarkę. Ona sama szybko zniknęła w kolejce do konfesjonału. Pokorna i cicha pogrążyła się w modlitwie. A jej fani i sympatycy cieszyli się, że Violetta Villas otrząsnęła się po chwilowym kryzysie. Wróciła do nas jak prawdziwa królowa! - pisze "Fakt".

Reklama