"Powinniśmy przedstawić młodym ludziom aktualne zagrożenia i zrezygnować z archaicznego programu nauczania przysposobienia obronnego. Uczniowie, którzy zdobywają maturę, powinni wiedzieć, jak reagować na takie zdarzenia jak np. atak terrorystyczny" - mówi szef BBN Władysław Stasiak. "Nie widzę przeszkód, aby rozpocząć dyskusję na ten temat" - odpowiada wicepremier i minister edukacji Roman Giertych.

Jednak wiele osób z rozrzewnieniem wspomina stare zajęcia z PO. "To tam uczono nas oklepanych haseł w stylu <Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera>. Szczególnie zabawne było maszerowanie. Niektórym to nie wychodziło. Mieli problem z chodem lewą nogą i machaniem prawą ręką. Wówczas wkładano im pod łokcie kij od szczotki, aż wreszcie oduczyli się nieprawidłowych nawyków" - wspomina abp Leszek Sławoj Głódź.

Zmiana przedmiotu to nie tylko koniec oklepanych haseł i musztry, ale także strzelania z kultowego kbks-u, biegów w masce gazowej czy rzutów granatem. Zwłaszcza tego ostatniego żałuje prezenter pogody Tomasz Zubilewicz.

"Jak dziewczyna zamachnęła się zza pleców, to granat przeleciał centymetry od ucha oficera. Najadł się oficer strachu, więc kazał dziewczynie rzucać od dołu. Gdy tym razem rzuciła ledwie metr koło siebie, niemal osiwiał i zakończył ćwiczenia raz na zawsze" - opowiada.

Historyk IPN dr Andrzej Dudek lekcje PO wspomina jako wielki absurd: "Zakładanie masek gazowych miałoby sens, gdyby nie to, że maski były uszkodzone. Zaczynaliśmy się dusić, gdy tylko je włożyliśmy" - mówi. Na PO uczniowie zapoznawali się również z zasadami unikania fali uderzeniowej po wybuchu nuklearnym. "Należy położyć się i przykryć białym prześcieradłem" - takie zalecenie usłyszała jako uczennica była wiceminister obrony narodowej, teraz posłanka PO, Jadwiga Zakrzewska.

Wojskowi zdają sobie sprawę z nie najlepszej reputacji przedmiotu. Komendant Akademii Obrony Narodowej gen. Janusz Kręcikij przekonuje, że PO da się zrobić nowocześniej, np. proponując młodzieży wyjazd na obozy przetrwania: - Trzeba szukać sposobów, aby młodzież nie nudziła się w czasie tych zajęć, tak jak było to wcześniej na PO.

Pomysł BBN sceptycznie ocenia za to były minister obrony narodowej Radosław Sikorski: "Trzeba przekonywać młodych ludzi do spraw bezpieczeństwa, a nie zniechęcać nadętym patriotyzmem i pozornym działaniem" - mówi i dodaje, że propozycja BBN może oznaczać tylko zmianę nazwy dotychczasowego przedmiotu.

Stasiak odpowiada, że tak się nie stanie: "Opracowujemy nowy sposób kształcenia nauczycieli. Na szkoleniach będą dostawać zadania warsztatowe np. przygotowanie planu reagowania kryzysowego dla swojego miasta czy gminy" - zapewnia. Szef BBN dodaje, że nauczyciele nowego przedmiotu powinni mieć praktyczne zajęcia w straży pożarnej, policji i jednostkach wojskowych.


Rzut granatem do lamusa

Piotr Nisztor: Jak wspomina pan lekcje przysposobienia obronnego?
Gen. Roman Polko: Dobrze. (śmiech)

Nie nudził się pan?
Nie nudziłem się, ponieważ wyciskaliśmy na lekcjach sztangę. Kto wycisnął więcej, ten miał wyższą ocenę.

Jednak większość uczniów wspomina PO jako jeden z najbardziej nudnych przedmiotów...

Wszystko zależy od nauczyciela. Jeden nauczyciel historii działa usypiająco na uczniów, a drugiego słuchają oni z wypiekami na twarzy.

A jak pan prowadziłby zajęcia z bezpieczeństwa narodowego?
Omówiłbym zagrożenia na przykładzie ich środowiska, miejsca zamieszkania. Zaprosiłbym policjantów. Przeprowadziłbym też symulację w terenie np. ataku terrorystycznego i przećwiczył reakcje na takie zdarzenie.

A nie uczyłby pan rzutu granatem czy zakładania maski gazowej?
Trening rzutu granatem jest bezsensowny. Co do maski gazowej, to stała się ona symbolem PO. Każdy myśli, że jej konserwacja, zakładanie i zdejmowanie jest najważniejsze. Tymczasem trzeba patrzeć na współczesne zagrożenia, nie wykluczając oczywiście tych związanych z atakami chemicznymi.

Czym przedmiot bezpieczeństwo narodowe będzie się różnił od PO?

Ważne, żeby młodzi ludzie poznali aktualne zagrożenia i nauczyli się na nie reagować. Nie można dopuszczać do takich sytuacji, do jakiej doszło na warszawskiej Pradze. Dyrektor szkoły zadzwonił na policję, bo otrzymał informację o tym, że w budynku znajduje się bomba. Policjant poradził mu, aby wszyscy zostali w budynku i poczekali na przyjazd odpowiednich służb. Gdyby rzeczywiście znajdował się tam ładunek wybuchowy, wszyscy mogliby zginąć, tylko przez to, że nie znają zasad reagowania na sytuacje zagrożenia.

Gen. Roman Polko jest wiceszefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, byłym dowódcą GROM