Tragedii można było uniknąć, gdyby 19-latek siedział nadal w areszcie. Dziesięć miesięcy temu wsadzono go, bo brutalnie zgwałcił 20-letnią Iwonę Sz. Ale w miniony piątek sąd był dla niego wyjątkowo łaskawy. Wprawdzie dostał za ten gwałt 2 lata i 3 miesiące więzienia, ale z możliwością chodzenia po ulicach do czasu uprawomocnienia się wyroku. Taką decyzję podjęła właśnie sędzia Mirosława Karolak.



Czy sędzia podjęła błędną decyzję? Na pewno tak - ocenia "Fakt". Rafał K. wyszedł na wolność i pierwsze, co zrobił, to odszukał nową ofiarę. Brutalnie zgwałcił 14-letnią Paulinkę Kwiatkowską, a potem zabił. Nie miał wyrzutów sumienia. Próbował ukryć ślady zbrodni. Szukał alibi. W śledztwie początkowo twierdził, że bawił się tej nieszczęsnej nocy z młodszym bratem. Kryła go nawet jego matka. Dopiero przyłapany przez policjantów na kłamstwie przyznał się i opowiedział prawdę.



Mirosława Karolak też sprawia wrażenie, jakby nie miała wyrzutów sumienia z tego powodu, że wypuściła Rafała K. na wolność - pisze bulwarówka. "Zgodnie z kodeksem postępowania karnego sąd nie miał powodów do tymczasowego aresztowania oskarżonego. Tymczasowy areszt stosowany jest zazwyczaj w przypadku osób, które mogą mataczyć w sprawie. Tu nie było takiej konieczności" - mówi Karolak na łamach "Faktu".



Ale prokuratura jest innego zdania. "Wyrok powinien być surowszy, a tymczasowe aresztowanie winno być utrzymane. Zamierzamy odwołać się od decyzji sądu, złożyliśmy zapowiedź apelacji" - zapowiada Krzysztof Kopania z prokuratury w Łodzi.



Rafałowi K. grozi teraz co najmniej 25 lat więzienia. Ale prokuratura będzie zapewne chciała dożywocia.















Reklama