Więcej szczegółów wojsko nie chce ujawnić, zasłaniając się tajemnicą. "Trwa postępowanie, którego celem jest ustalenie okoliczności, w jakich doszło do zaginięcia sprzętu. Do czasu pełnego wyjaśniania całej sprawy oraz uzyskania pełnych informacji nie możemy podać żadnych szczegółów z tym związanych" - tylko tyle mówi Jacek Matuszak z sekcji informacyjno-prasowej polskiego kontyngentu w Afganistanie.
MON na razie oficjalnie nic nie wie o śledztwie. To, że transporty sprzętu dla naszych żołnierzy w Afganistanie docierają okradane, potwierdził już kilka dni temu sam minister obrony Aleksander Szczygło, który wizytował polską bazę. Zapowiedział wówczas, że zażądamy odszkodowania od przewoźnika.
Transportem sprzętu dla polskich żołnierzy zajmują się Amerykanie, którzy wynajęli do tego celu firmę pakistańską.
Amerykanie odpowiadają, że zawsze trzeba się liczyć ze stratami do 10 procent przy tego typu dużych operacjach logistycznych.
Prokuratorzy wojskowi w naszej bazie w Afganistanie i żandarmeria wszczęli śledztwa w sprawie okradania polskich transportów - dowiedział się dziennik.pl. Chodzi głównie o samochody Star i pancerne Hummery, które z pakistańskiego portu Karaczi były konwojami dowożone do naszych baz. Docierały bez lusterek, kierownic, kluczyków czy apteczek.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama