"Brytyjskie prawo pozwala jedynie apelować od wyroku w przypadku pobicia ze szczególnym okrucieństwem czy przestępstw na tle rasowym" - mówi dziennikowi.pl Peter Tidy z prokuratury w Norwich. Dlatego brytyjscy śledczy, choć nie ukrywają oburzenia na wyrok sądu, nie mogą nic zrobić. I brytyjscy chuligani pozostaną bezkarni.

Reklama

Wszystko przez to, że sędzia uznał, że bójka, w której kilku brytyjskich zwyrodnialców skatowało dwóch polskich robotników, była zwykłą rozróbą. Cwani adwokaci wybronili swych klientów od zarzutu pobicia naszych rodaków za to, że byli Polakami.

Sędzia mówił co prawda o skazanych w bardzo mocnych słowach. Nazywał ich tchórzliwymi, nieludzkimi i okrutnymi. Ale wymierzył im zaskakująco łagodną karę - rok w zawieszeniu na dwa lata. Mężczyźni w wieku od 19 do 25 lat wyszli z sądu bardzo zadowoleni. Nawet nie ukrywali śmiechu.

Na początku listopada zeszłego roku Tadeusz Broniak i Marcin Rapacz poszli po pracy do pubu w centrum miasteczka King's Lynn w zachodniej Anglii. Kiedy wyszli odetchnąć świeżym powietrzem, zobaczyli ich miejscowi. Jeden z Polaków chciał się z nimi przywitać i wyciągnął rękę. Wtedy dostał cios w głowę. Potem posypały się ciosy i kopniaki.