"Chłopiec nie potrafił pływać, bawił się na pomoście, ale wchodził też do wody. W pewnym momencie mężczyzna, który z nim przyjechał, stracił go z oczu" - opowiada szczegóły tragedii rzecznik gorzowskiej policji Sławomir Konieczny.

To znajomy matki, który miał opiekować się 11-latkiem, wezwał na pomoc policję i pogotowie. Ale dopiero po kilku godzinach ciało chłopczyka wyłowili z wody płetwonurkowie.

Jezioro w Kłodawie jest bardzo popularnym miejscem wypoczynku mieszkańców Gorzowa. W sezonie kąpielisko nad jeziorem jest strzeżone. Ale sezon jeszcze się nie zaczął, dlatego ratownika nie było.

Reklama

To kolejna tragedia nad wodą w ten weekend. Od piątku utopiło się już kilkoro dzieci oraz 37-letni mężczyzna, który próbował ratować swojego tonącego syna.