Komendant Leszek Walczak, szef straży miejskiej w Gdańsku, wprowadził nowy system oceny swoich podwładnych. Za każdą interwencję strażnik miejski dostaje punkty. Najwięcej, bo 50 pkt., strażnik może dostać za złapanie bandyty podczas rozboju.

Ale strażnicy nie garną się do takich akcji. Bo za złapanie staruszki, która bez pozwolenia handluje pietruszką, komendant przewidział aż 30 punktów. Rachunek jest więc prosty: niespełna dwie staruszki Leszek Walczak ceni tak jak jednego groźnego bandziora - pisze "Fakt".

Reklama

A dla strażników punkty się opłacają. Bo ten, który przez całe lato uzbiera najwięcej punktów, dostanie 1000 zł nagrody.

Na skutki pomysłu komendanta nie trzeba było długo czekać. "Nasi rzucili się teraz na targowiska, by tropić trefnych handlarzy. Chyba każdy, kto jest normalny, woli nałapać punktów w taki wyjątkowo spokojny sposób, niż ryzykować życie" - mówi "Faktowi" jeden z gdańskich strażników.

Reklama