Dziennik.pl dowiedział się, że do MSWiA dotarły już dokumenty IPN na temat działań gdyńskiej milicji i prokuratury w latach 80. Teraz śledczy z MSWiA mają zapoznać się z materiałami IPN i jeszcze w tym tygodniu zaproszą Kornatowskiego na przesłuchanie.
"Czekam na wyniki prac zespołu MSWiA oraz wyniki ustaleń IPN. Od tego uzależniam dalsze decyzje w sprawie komendanta Kornatowskiego" - mówi dziennikowi.pl szef MSWiA Janusz Kaczmarek.
Kornatowski był w 1986 roku na stażu w gdyńskiej prokuraturze. To tam trafiły akta Tadeusza Wądołowskiego, który w tajemniczych okolicznościach zmarł podczas przesłuchania w jednym z gdyńskich komisariatów. Prokuratura nie widziała wówczas podstaw, by komukolwiek przedstawić zarzuty pobicia, czy znęcania się nad Wądołowskim. Tymczasem rodzina zmarłego uważała, że tak powinno się stać. Dlaczego? Bo grabarze chowający zwłoki Wądołowskiego mówili, że miał zmasakrowane ciało. Ponadto ówczesne władze ukrywały śmierć Wądołowskiego przed jego rodziną. Ta dowiedziała się o śmierci krewnego dopiero po kilku miesiącach.
IPN sprawdzał, czy Kornatowski mógł mieć jako młody prokurator jakikolwiek wpływ na przebieg śledztwa w tej sprawie. Pracownicy instytutu przewertowali już odpowiednie akta i przesłuchali rodzinę Wądołowskiego. Teraz dokumentację przekazali MSWiA.
Sam Kornatowski nie chce komentować tych doniesień. "Nie chcę być sędzią we własnej sprawie" - mówi. Ale wytoczył proces Janowi Rokicie, który publicznie oskarżył go o świadome tuszowanie morderstwa Tadeusza Wądołowskiego.