"To dobrzy fachowcy, ale popełnili błąd i muszą za niego zapłacić" - tłumaczy Robert Bednarczyk, szef Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, któremu podlega radomska jednostka.

To właśnie prokuratorzy z Radomia pół roku temu pierwsi dostali informacje o brudnych strzykawkach. Zamiast błyskawicznie zabezpieczyć jednorazówki zagrażające zdrowiu, a nawet życiu pacjentów, nawet nie sprawdzili, czy o sprawie wiedzą odpowiednie służby.

Reklama

Dopiero ujawnienie afery przez DZIENNIK spowodowało, że śledztwo nabrało właściwego tempa. Sprawę przejęli prokuratorzy z Lublina. Nadrabiają zaległości, ale i tak wiele dowodów już utracono. Duża partia strzykawek z wadliwej serii po prostu została zużyta.

Postępowanie dyscyplinarne czeka także prokuratora z Radomia, który bezpośrednio prowadził sprawę - zapowiedział prokurator Bednarczyk.