Generalny Inspektor Transportu Drogowego Paweł Usidus przyznaje, że otrzymał wiele skarg na firmę Polonia Transport. Także w tym roku słyszał historie pasażerów, którzy skarżyli się na przemęczonych kierowców. Twierdzi, że od 2004 roku przewoźnika ukarano grzywnami aż cztery razy. Niestety, największa grzywna wynosiła jedynie 6 tys. zł.

Reklama

Usidus przyznaje, że to niewiele, bo największa kara, jaką mógłby nałożyć na firmę, to 30 tys. zł albo wniosek o zabranie licencji. Na pytanie, dlaczego inspektorat nie odbiera licencji takim przewoźnikom, odpowiedział: "Ależ odbiera. Tylko że nie wszystkim, którym udowodnimy jakieś nieprawidłowości".

A to właśnie do firmy Polonia Transport należał jadący do Londynu polski autokar, który rozbił się dziś pod Dunkierką. W wypadku na zjeździe z autostrady zginęły trzy osoby, a 25 zostało rannych.

Z ostatniej kontroli, którą przeprowadzono na przełomie lipca i sierpnia, wynika, że przewoźnik nagminnie fałszował dokumenty związane z czasem pracy kierowców. "Używano rónych kart, które mierzą czas pracy kierowców, nie wpisywano daty przyjazdów i wyjazdów, nieprawidłowo obsługiwano urządzenia mierzące czas" - wymienia przewinienia Hubert Jedorowski z Inspekcji Transportu Drogowego.

Sprawa bulwersuje tym bardziej, że w czerwcu kierowcy autokaru zostali zatrzymani za jazdę pod wpływem alkoholu. Tragedii udało się uniknąć tylko i wyłącznie dzięki pasażerom, którzy zauważyli dziwne zachowanie kierowców. Jechali z Białegostoku do Londynu. Jeszcze w Polsce zadzwonili na policję i opowiedzieli o swoich podejrzeniach. W Łomży policja skontrolowała kierowców i niestety okazało się, że pasażerowie mieli rację.

Kierujący wówczas autokarem 39-letni mężczyzna miał promil alkoholu we krwi. Jego zmiennik - 3,5 promila.