Akcja zaczęła się w środę ok. godz. 23.00. To wtedy lekarze powiadomili policjantów o dziwnej pacjentce. Zgłosiła się do nich 25-letnia Agnieszka W. z wyraźnymi objawami poporodowymi, ale bez noworodka.

Policjanci, którzy pojechali do szpitala wraz z psychologiem, ustalili, że kobieta jest w szoku. Nie potrafiła wyjaśnić, co się stało. Twierdziła, że nie wiedziała, że jest w ciąży. Nie wiedzieli o tym również jej najbliżsi.

"Przekazała, że rano, gdy w domu nie było teściów i męża, zaczął ją boleć brzuch, a następnie dostała krwotoku. Poszła więc do łazienki, żeby się umyć. Potem objawy ustąpiły" - relacjonuje Magdalena Jędrejek w Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.

Agnieszka W. zeznała, że zaczęła sprzątać zakrwawione mieszkanie, a następnie pojechała do rodziców do miejscowości Wojciechów Kolonia. Gdy opowiedziała mężowi o tym, co się stało, ten zawiózł ją do szpitala.





Reklama

25-latka nie mówiła nic o dziecku. Pytana, co z nim zrobiła, milczała. Policjanci przeszukiwali całą okolicę, sprawdzali wszystkie śmietniki. W końcu nad ranem natknęli się na ciało dziecka w koszu przy ul. Herbowej, niedaleko miejsca, w którym mieszka matka.

Dopiero sekcja zwłok wyjaśni czy noworodek - dziewczynka przyszedł na świat żywy i czy został zamordowany. Kobiety nadal nie można przesłuchać. Zezania złożył jej mąż. Potwierdził, że nic nie wiedział o ciąży. Pracował za granicą i niedawno wrócił.