Nawet 400 tys. zł kary mogli otrzymać niesolidni przewoźnicy jeszcze pięć lat temu. Protestowali jednak i przepisy zmieniono. Teraz, choć w Polonii Transport wykryto wiele nieprawidłowości, firma mogła ponownie wysłać w trasę autokar i doszło do kolejnego wypadku we Francji.

W środowej kraksie pod Dunkierką zginęły trzy kobiety. Zawinił kierowca, który pomylił wjazd na parking ze zjazdem z autostrady. Wcześniej kontrola Inspekcji Transportu Drogowego w Polonii Transport wykazała przekraczanie czasu pracy przez kierowców tej firmy.

"Kontrole kontrolami, a przewoźnicy robią swoje. Każdy chce zmaksymalizować zysk, choćby kosztem prawa. Kary nie są straszne, raz na jakiś czas duża firma może sobie na nie pozwolić. A kontrolerów nieczęsto się spotyka" - mówi DZIENNIKOWI jeden z kierowców.

Kara może przestraszyć przedsiębiorstwo, które ma dwa autokary, ale nie takie, które dysponuje setką pojazdów. Dziś Inspekcja Transportu Drogowego może bowiem w czasie jednej kontroli na drodze nałożyć na przewoźnika mandat w wysokości do 15 tys. zł, natomiast sprawdzanie firmy może zakończyć się karą jedynie dwukrotnie wyższą. Kierowca może zapłacić od 500 do 1000 zł. "To Polaków nie wystraszy, są narodem, który przestraszyć trudno" - mówi Jerzy Pomianowski z ITD.

Gdy w 2002 r. powstawała inspekcja, obowiązywały surowsze zasady. "Kontrolerzy mogli wymierzać mandaty bez ograniczeń. Kiedyś zdarzały się kary w wysokości 300 - 400 tys. zł" - mówi Alvin Gajadhur, rzecznik Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.

Firmy jednak protestowały i składały odwołania, bo dla małego przewoźnika taka grzywna oznaczała bankructwo. "Ograniczenia wprowadzono we wrześniu 2003 roku, Sejm zmienił wtedy ustawę o transporcie drogowym" - tłumaczy Gajadhur.

Z wielkiej akcji dyscyplinowania przewoźników nic nie wyszło. Choć kontrolowano nawet 140 tys. firm rocznie i wykrywano nieprawidłowości u kilkunastu tysięcy, większość odwoływała się od decyzji GITD. I wygrywała sprawy w sądach administracyjnych.

Teraz, według Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, rozwiązaniem byłoby wprowadzenie czerwonej listy przewoźników, u których stwierdzono nieprawidłowości, i zielonej listy tych, u których kontrole wypadły pomyślnie. Wówczas klienci będą mogli sami karać nieuczciwych, używając własnego portfela. Najlepszym rozwiązaniem byłyby jednak cywilne procesy na wzór amerykański, w których ofiary domagałyby się wysokich odszkodowań.