"Fakt" słusznie zauważa, że premie powinny być przyznawane urzędnikom, ale tylko wtedy, gdy na nie zasłużą. Ten pogląd podziela znany ekonomista Marek Zuber. "Jeśli niemal wszyscy pracownicy ZUS załapali się na te nagrody, to mogłoby oznaczać, że cały ZUS jest firmą nadzwyczajną. Ja jakoś jednak w to nie wierzę" - mówi Marek Zuber.
Mowa o premiach, które Aleksandra Wiktorow przyznała jeszcze w tym roku. Pierwsze nagrody Wiktorow wypłaciła na początku 2007 roku. Ich suma przekroczyła wówczas 24 mln zł. Kolejną decyzję o bezsensownych przelewach pani prezes podjęła na kilka dni przed swoim odejściem. Wtedy to miała jeszcze większy gest. Zatwierdziła nagrody na prawie 32 mln zł. Pieniądze dostała niemal cała 40-tysięczna załoga ZUS.
Co na to obecny szef ZUS? "Niestety, gdy objąłem to stanowisko, było już za późno. Nie mogłem zmienić decyzji byłej pani prezes" - tłumaczy się Paweł Wypych. "Nie miałem innego wyjścia, musiałem te pieniądze pracownikom wypłacić" - dodaje.
Aleksandra Wiktorow, niedawno zdymisjonowana szefowa ZUS, tuż przed odejściem bezsensownie wydała z kasy zakładu 56 mln złotych. "Fakt" dowiedział się, że rozdała je niemal wszystkim urzędnikom ZUS w ramach premii za "szczególne osiągnięcia w pracy". Wynika z tego, że wszyscy pracownicy ZUS pracują nadzwyczajnie. Co za obłuda - oburza się "Fakt".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama