"Z prognoz wynika, że nie powinno padać tak jak w ubiegłym tygodniu, ale opady będą intensywne i może dojść do przekroczenia stanów alarmowych na wymienionych rzekach" - mówił w środę wojewoda dolnośląski Rafał Jurkowlaniec. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu informuje, że można się spodziewać przekroczenia na tych rzekach stanów alarmowych o 30-40 cm.
W okolicach Bogatyni i Zgorzelca trwa usuwanie skutków sobotniej powodzi. Przez Bogatynię co prawda nie przepływa żadna z wymienionych rzek, ale Miedzianka, płynąca przez miasto to dopływ Nysy Łużyckiej. Z kolej przez Zgorzelec przepływa Nysa Łużycka, która wciąż ma wysoki poziom.
Bogatynia nadal pozostaje bez drogi łączącej miasto z Polską. Droga wojewódzka 352 na kilkusetmetrowym odcinku Bogatynia-Radomierzyce pozostaje pod wodą. Przelewa się przez nią rzeka Witka, która po przerwaniu zapory Niedów, wróciła do swojego koryta sprzed 50 lat. Obecnie do miasta można dojechać bez żadnych ograniczeń przez Niemcy oraz przez Czechy, ale tą drogą mogą jeździć tylko auta z pomocą dla powodzian o masie nie przekraczającej 3,5 tony.
Powstała już koncepcja naprawy drogi wojewódzkiej 352 poniżej czoła zapory zbiornika Niedów. W środę rozpoczęto budowę wału pomocniczego, który ma "zawrócić rzekę" do nowego koryta, tak aby przestała płynąć przez drogę. Ponadto przystąpiono do prac porządkowych i remontowych w korycie Witki. Po powrocie Witki do koryta rozpocznie się osuszanie terenów, tak aby mógł w okolice drogi dotrzeć ciężki sprzęt.
W porozumieniu z elektrownią Turów i kopalnią ściągnięto sprzęt i ludzi do pracy. Planowany jest dwuzmianowy tryb pracy. Wojewoda poprosił jednak o rozważenie możliwości pracy na trzy zmiany. Państwowa Straż Pożarna ma zapewnić oświetlenie miejsca pracy również w nocy.
Z kolei częściowa odbudowa tamy Niedów na wysokość dwóch metrów, aby jak najszybciej spiętrzyć wodę, potrwa kilkanaście dni. Później Elektrownia Turów planuje budowę nowoczesnego zbiornika. Budowa takiego zbiornika ma potrwać półtora roku.