Według "Naszego Dziennika", mechanicy usuwali awarię bloku sterowania w układzie autopilota. Chodzi o kanał poprzeczny, odpowiedzialny za regulację przechyłu skrzydeł. Wszelkie usterki tupolewa powinny być odnotowane w tzw. książce pokładowej. Sęk w tym, że książka była 10 kwietnia na pokładzie samolotu i jeśli przetrwała, jest w rękach Rosjan - podkreśla gazeta związana z szefem Radia Maryja.
Awaria autopilota przydarzyła się w trakcie transportu polskich ratowników powracających z misji na Haiti. Płk Ryszard Raczyński, były dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, nie potrafił wczoraj wskazać "Naszemu Dziennikowi" konkretnej daty, kiedy naprawa Tu-154 miała miejsce.