Do zeznań pilotów i stewardess 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego dotarli reporterzy RMF FM. Według tych informacji Arkadiusz Protasiuk, po odmowie lądowania w Tbilisi przez kapitana tamtego lotu, Grzegorza Pietruczuka, dostał polecenie z Warszawy, by zastąpił pierwszego pilota i posadził maszynę w stolicy Gruzji. Wtedy Protasiuk poszedł w ślady Pietruczuka i również nie wykonał polecenia.
Argumentował, podobnie jak pierwszy pilot, że Gruzja jest w stanie wojny z Rosją, a prezydencki tupolew może zostać potraktowany jak intruz i zostać zestrzelony. Według zeznań, prezydent Lech Kaczyński bardzo się wtedy zdenerwował, bo poinformował wcześniej swoich gości, a byli nimi m.in. prezydenci Litwy i Ukrainy, że maszyna wyląduje w Tbilisi.
Kolejna ważna informacja, którą ujawnia RMF FM, to fakt, że Arkadiusz Protasiuk nigdy nie trenował na symulatorze Tu-154 jako pierwszy pilot. Ćwiczył tylko jako drugi pilot i nawigator.