Jak powiedziała PAP dr Iwona Dąbrowska-Wójciak stan zdrowia chłopców stabilizuje się; we wtorek wymieniono im opatrunki. Lekarze zdecydowali jednak, że ze śpiączki farmakologicznej wybudzony będzie tylko młodszy z nich.

Reklama

Do wypadku doszło w ub. czwartek w Skierniewicach. 25-letnia kobieta, która przyjechała odebrać ze szkoły córkę, pozostawiła w aucie dwóch synów w wieku dwóch i czterech lat. Kiedy wróciła, zobaczyła dym wewnątrz samochodu. Otworzyła auto z pomocą przechodniów i zaalarmowała policję. Wezwano także służby medyczne i straż pożarną.

Nieprzytomnych chłopców z objawami zaczadzenia i poparzeniami przetransportowały do łódzkiego szpitala przy ul. Spornej śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dzieci mają poparzone twarze i układy oddechowe.

Okoliczności pożaru w samochodzie wyjaśnia prokuratura. Ze wstępnych ustaleń wynika, że do zaprószenia ogniem doszło wewnątrz samochodu. W jaki sposób, jeszcze nie wiadomo. Na podłodze pomiędzy przednimi a tylnymi siedzeniami znaleziono zapalniczkę.

Reklama