Polskie specsłużby wykryły, że Tu-154M ma uszkodzony system łączności satelitarnej - podaje "Fakt". Teraz specjaliści sprawdzają, czy w samolocie, który miał być w pełni sprawny, nie ma innych awarii.
Wykryte już uszkodzenia sprawiają, że niemożliwe byłyby rozmowy z telefonu satelitarnego na pokładzie samolotu. "Teraz trzeba to naprawić i spowodować, by wszystko działało. Specjaliści dokonają napraw i ponownych sprawdzeń w ciągu dwóch tygodni. Dopiero, gdy wszystko będzie działać bez zarzutu, samolot będzie mógł latać" - mówi "Faktowi" osoba z MON.
"Zakładam, że to tylko niedopatrzenie ze strony Rosjan. Trudno sobie wyobrazić, by po katastrofie smoleńskiej i tak wielu zarzutach wobec Rosjan, odważyliby się celowo tak działać i dokonywać jakichś manipulacji" - komentuje generał Gromosław Czempiński, były szef Urzędu Ochrony Państwa.
"Trzeba było dać sobie spokój z tym samolotem i po katastrofie smoleńskiej go sprzedać. A tak będą kolejne remonty, awarie i koszta - to takie łatanie starych gaci" - mówi z kolei gen. Roman Polko, były szef GROM.
Reklama