Sprawa dotyczy tekstu "Bogdan Święczkowski bezkarny", w którym mowa o odmowie uchylenia byłemu szefowi ABW immunitetu. Chodzi o toczące się w Warszawie śledztwo dotyczące stosowania technik operacyjnych w czasach PiS.
"Przedstawił tam (w artykule - PAP) szereg nieprawdziwych informacji dotyczących mojej osoby, a w szczególności przedstawił, jakobym odpowiadał za nielegalne podsłuchy, co jest całkowitą nieprawdą" - oświadczył Święczkowski podczas czwartkowej konferencji prasowej w Katowicach.
Za nieprawdziwe b. szef ABW uważa zawarte w artykule stwierdzenia, że jest bezkarny i nie odpowie za nielegalne podsłuchy i że koledzy z prokuratury nie zgodzili się na uchylenie mu immunitetu.
"Nie można pisać o tym, że ktokolwiek stosował nielegalne podsłuchy, czy też nie odpowie za nielegalne podsłuchy, bo takich podsłuchów za moich rządów w ABW nigdy nie było" - zapewnił.
Były szef ABW uważa, że pomówienie w publikacji mogło poniżyć go w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego do działalności publicznej - artykuł został opublikowany podczas kampanii wyborczej, w której Święczkowski walczył (jak się później okazało - skutecznie) o mandat radnego wojewódzkiego.
"W moim przekonaniu zrobiono to po to, żebym uzyskał mniejszą ilość głosów" - mówił Święczkowski.
Akt oskarżenia ma w najbliższych dniach trafić do sądu w Sosnowcu, bo jak tłumaczy Święczkowski, to w tym mieście przeczytał artykuł. B. szef ABW poinformował, że będzie się domagał wymierzenia dziennikarzowi kary 12 miesięcy prac społecznych, w wymiarze 30 godzin miesięcznie.
Niezależnie od tego Święczkowski ma także wraz ze swoim b. zastępcą w ABW Grzegorzem Ocieczkiem wystąpić do prokuratora generalnego o kontrolę akt postępowania w sprawie uchylenia im immunitetu.
Święczkowski zapowiedział także pozew przeciwko Piotrowi Pytlakowskiemu i Sylwestrowi Latkowskiemu, autorom filmu "Wszystkie ręce umyte. Sprawa Barbary Blidy". Film, w którym znalazła się sugestia, że była minister budownictwa nie popełniła samobójstwa, a zginęła w wyniku szamotaniny z agentką ABW, wyemitowała TVP2.
Główny zarzut byłego szefa Agencji dotyczy nagranej na dyktafon rozmowy, którą wykorzystano w filmie. "Obiecali, że rozmowa zostanie wykorzystana wyłącznie w książce, którą przygotowują. Złamali dane słowo i naruszyli prawa autorskie moich wspomnień" - mówił Święczkowski, cytowany przez Gazetę.pl. Pozew ma być wielomilionowy, a były szef ABW obiecał "puścić tych panów (Pytlakowskiego i Latkowskiego) w skarpetkach".
Radny Święczkowski dziękuje ojcu dyrektorowi
Święczkowski, który ostatnio został radnym wojewódzkim PiS, na konferencję prasową, zorganizowaną w Gmachu Sejmu Śląskiego przyszedł z miniaturą moherowego beretu, wpiętego w klapę. Jak wyjaśnił, to prezent od ojca Tadeusza Rydzyka. Dziękował dyrektorowi Radia Maryja i innym mediom katolickim za wsparcie jego kandydatury.
W listopadzie prokuratorski sąd dyscyplinarny odmówił uchylenia immunitetów b. szefów ABW w rządzie PiS Bogdana Święczkowskiego i Grzegorza Ocieczka za domniemany nielegalny podsłuch wobec mec. Wojciecha Brochwicza w 2007 r. Decyzja Dyscyplinarnego Sądu Odwoławczego(DSO) jest prawomocna. W czerwcu br. sąd dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym odmówił warszawskiej prokuraturze zgody na ściganie Święczkowskiego i Ocieczka i nie uchylił ich immunitetów. DSO rozpatrywał odwołanie złożone w sprawie przez prowadzącą śledztwo Prokuraturę Okręgową w Warszawie.
Warszawska prokuratura chciała zarzucić Święczkowskiemu i Ocieczkowi przekroczenie uprawnień za bezprawne rozpracowywanie w 2007 r. Brochwicza, b. wiceszefa kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa. Święczkowski był wtedy szefem Agencji, a Ocieczek jego zastępcą. Brochwicz zapowiedział, że wyśle skargę na państwo polskie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.