Kontrolę GUS zlecił premier. Wyniki opisała "Rzeczpospolita". Z tekstu wynika, że za przygotowywanie dwóch spisów powszechnych Janusz Dygaszewicz - dyrektor Departamentu Programowania i Koordynacji Badań GUS i szef Centralnego Biura Spisowego dostał ponad 130 tys. złotych.
To dodatkowe pieniądze poza jego stałym wynagrodzeniem. Ale zarobił nie tylko on. Prawie 100 tys. zł otrzymał naczelnik wydziału ds. organizacji spisów powszechnych, po prawie 40 tys. zł dostali także niektórzy zastępcy.
W ciągu trzech miesięcy ubiegłego roku GUS podpisał umowy-zlecenia z 357 pracownikami na kwotę ponad 3,5 mln zł, z czego 67 pracowników otrzymało w sumie dodatkowo ponad 2,3 mln zł.
"Rz" pisze, że Kancelaria Premiera skontrolowała GUS, bo docierały do niej skargi informujące o nieprawidłowościach w urzędzie. Kontrola to potwierdziła. Na jaw wyszło szereg poważnych nadużyć finansowych sięgających miliony złotych, nie tylko dotyczących podwójnego finansowania poprzez umowy-zlecenia z etatowymi pracownikami. Byli pracownicy, którzy otrzymywali jeszcze specjalny dodatek spisowy w wysokości od 1,6 do 12 tys. zł.
GUS tłumaczy, że "spis to przedsięwzięcie nadzwyczajne" i dlatego należy pracownikom płacić za prace ekstra.