Zgodnie z Kodeksem karnym ofiara molestowania musi złożyć wniosek o ściganie sprawcy przestępstwa. Pismo o przeprowadzenie postępowania karnego w tej sprawie, złożone przez pełnomocnika pokrzywdzonej, umożliwia prokuraturze wszczęcie śledztwa. Z uwagi na charakter sprawy prokuratura bardzo powściągliwie informuje o jego przebiegu.
Według doniesień prasowych do molestowania miało dojść na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku podczas nocnego dyżuru.Pielęgniarz miał się przyznać czynu, gdy kobieta powiadomiła dyrekcję. Mężczyzna został przeniesiony do innej stacji pogotowia.
Sprawę nagłośnili przed kilkoma dniami związkowcy. Od niedawna na ich wniosek prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie niepowiadomienia przez dyrektora pogotowia organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Zdaniem związkowców, szef placówki - wiedząc że pielęgniarz molestował koleżankę - miał obowiązek o tym donieść policji lub prokuraturze.
Nie jest jeszcze przesądzone czy obydwa wątki - molestowania seksualnego i ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez dyrektora - będą prowadzone w ramach jednego śledztwa, czy też zostaną podzielone na dwa odrębne postępowania. Zdecyduje o tym prowadzący sprawę prokurator.
Według TVN24, pierwsze sygnały dotyczące seksualnych nadużyć pielęgniarza z częstochowskiego pogotowia pojawiły się już 7-8 lat temu. Zdaniem związkowców, ten sam pielęgniarz molestował nie tylko inne kobiety zatrudnione w pogotowiu, ale także nieprzytomne lub półprzytomne pacjentki wożone w karetkach.
Jak mówi Basiński, w sytuacji, kiedy ofiara agresji seksualnej z powodu stanu psychicznego nie była świadoma molestowania, postępowanie w sprawie takiego przestępstwa wszczyna się z urzędu. "To czysto hipotetyczna sytuacja, ponieważ w przypadku tego konkretnego postępowania nie mamy dotychczas żadnych twardych dowodów na to, że do takich czynów dochodziło" - zaznaczył prokurator.