"Konia ze stajni się nie wyprowadza. Te dzieła sztuki tam są i tam pozostaną, bo one tam były od zawsze. Roma locuta, causa finita" - tak abp Sławoj Leszek Głódź odniósł się do żądań Muzeum Narodowego, które chce zwrotu pożyczonych Bazylice Mariackiej dzieł.

Reklama

"Skończmy te monologi, które prawdopodobnie wywołała sama pani dyrektor muzeum. Wyszła przed szyk, ona nie jest symetryczną stroną całego sporu, partnerem jest minister" - ogłosił metropolita gdański. Zapewnił, że "sprawa jest zamknięta".

"Zresztą rozmawiałem dzisiaj z panem ministrem Zdrojewskim. Oświadczył, że pozostaje, sprawa jest zamknięta, w ogóle nawet nie jest przedmiotem żadnej dyskusji" - dodał.

Chodzi o dzieła takie jak np. tablice Dziesięciorga Przykazań, rzeźbę Pięknej Madonny z 1410 r., ołtarze, skrzynie i świeczniki. Na początku lat 90. zostały one wypożyczone z Muzeum Narodowego bazylice, która teraz nie chce ich oddać. Zabytki pochodzą z wyposażenia bazyliki, znajdują się jednak pod prawną i merytoryczną opieką Muzeum Narodowego w Warszawie.

Rzeczniczka Muzeum Narodowego Katarzyna Wakuła twierdzi, że muzeum jest prawnym właścicielem zabytków, które na podstawie umów użyczenia znalazły się w Bazylice Mariackiej w Gdańsku na początku lat 90. - Po wygaśnięciu ostatniej z umów w 2004 roku, proboszcz Bazyliki Mariackiej w Gdańsku odmówił podpisania kolejnych umów użyczenia - przypomniała.

Muzeum argumentuje, że za oddaniem dzieł przemawiają interes społeczny i wymogi bezpieczeństwa.