Protestujący uniemożliwili przeprowadzenie w pierwotnym terminie sesji, na której radni mieli zająć się projektami uchwał burmistrza w sprawie zamiaru likwidacji placówek oświatowych.

Na poniedziałek, na wniosek burmistrza Krosna Odrzańskiego Marka Cebuli, w trybie nadzwyczajnym zwołano sesję Rady Miejskiej. Przyszła na nią liczna grupa mieszkańców Osiecznicy, Radnicy i Wężysk - wsi, których dotyczą uchwały przewidujące likwidację szkół. Ludzie oświadczyli, że nie pozwolą burmistrzowi i radnym na zamknięcie placówek. Sesja została przerwana.

Reklama

Przez kilka godzin w krośnieńskim magistracie panował chaos. Przed budynkiem pojawiła się nawet taczka z cebulą, na której miał zostać wywieziony burmistrz w razie podjęcia przez radnych spornych uchwał. W międzyczasie odbywały się rozmowy samorządowców z protestującymi, ale do porozumienia nie doszło. Nad bezpieczeństwem czuwała policja i straż miejska, ale nie musiały interweniować.

Konieczność szukania oszczędności, w tym także w oświacie, burmistrz argumentuje fatalną sytuacją finansową gminy. Jego zdaniem, rosnący dług może niebawem doprowadzić do bankructwa samorządu, czyli przekroczyć ustawowy próg 60 proc. Zadłużenie Krosna Odrzańskiego sięga ok. 29 mln zł, a tegoroczny budżet zaplanowany jest na ok. 45 mln zł. Wydatki przeznaczane na oświatę z krośnieńskiego budżetu sięgają rocznie 17 mln zł.

"Długi, które ma Krosno, powstawały przez siedem ostatnich lat za rządów mojego poprzednika. Pieniędzy brakuje właściwie na wszystko: na dotację dla biblioteki, dla Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, na oświetlenie, dlatego trzeba szukać oszczędności" - powiedział PAP Cebula.

Zapowiedział, że przez następne dwa miesiące będzie spotykał się z rodzicami, nauczycielami ze wsi, w których znajdują się szkoły zagrożone zamknięciem, i rozmawiał z nimi o tym problemie.

W wystosowanym w poniedziałek oświadczeniu burmistrz napisał m.in.: "Trudne decyzje mogą dotyczyć także oświaty. Mogą, choć nie muszą. (...) Trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, że utrzymywanie placówek oświatowych, w których klasy liczą 9-11 dzieci, nie jest możliwe w obecnej sytuacji finansowej Krosna Odrzańskiego."

Reklama

Taka argumentacja nie przekonuje jednak mieszkańców i pracowników zagrożonych szkół. Podkreślają oni, że edukacja jest najważniejsza i nie można oszczędzać na dzieciach. Tym bardziej że wytypowane do likwidacji placówki oświatowe mają wyremontowane budynki, dobre zaplecze, a ich uczniowie osiągają dobre wyniki w nauce.

Podstaw do likwidacji szkół nie widzi także przewodnicząca oddziału ZNP w Krośnie Odrzańskim Maria Cechowicz-Wytrych. "Bierze się pod uwagę tylko względy ekonomiczne, a chodzi przecież o dzieci. Teraz uczą się w wyremontowanych obiektach, są pod opieką wykwalifikowanej kadry, osiągają świetne wyniki w nauce, a jeśli zamknie im się szkoły, znacznie pogorszą się warunki nauki. Dzieci stracą mnóstwo czasu na dojazdy. Będą musiały się uczyć w przepełnionych klasach w Krośnie" - powiedziała PAP Cechowicz-Wytrych.

Krośnieński oddział ZNP dopiero w piątek otrzymał do zaopiniowania projekty uchwał o zamiarze likwidacji szkół. Także w piątek o zamiarze likwidacji dowiedziała się dyrekcja szkoły w Osiecznicy.

"Byliśmy bardzo zaskoczeni, jak dowiedzieliśmy się, że na dzisiejszej sesji miało być głosowanie nad likwidacją wiejskich szkół. To irracjonalna decyzja, bo jeśli wszystkie dzieci pójdą do miasta, gmina straci na wiejskiej subwencji oświatowej milion zł rocznie" - powiedziała PAP dyrektor szkoły Anna Chinalska.

Przerwana sesja Rady Miejskiej Krosno Odrzańskie ma być kontynuowana w poniedziałek o godz. 20.00.

Kontrowersyjne uchwały dotyczą zamiaru likwidacji szkoły podstawowej i przedszkola w Osiecznicy, podstawówki w Radnicy oraz szkoły podstawowej i gimnazjum w Wężyskach. Łącznie do tych placówek oświatowych uczęszcza 407 dzieci.(PAP)

mmd/ mrd/ hes/