Jak poinformowała w niedzielę PAP rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska policję zaalarmowała żona pokrzywdzonego, która przebywając w szpitalu od kilku dni nie mogła się skontaktować ze swoim mężem. Przypuszczała, że mógł on zostać pobity przez znajomego.
Gdy policjanci pojechali do mieszkania 62-latka, nikt nie otwierał drzwi. Wyważyli je wezwani strażacy. Na podłodze w mieszkaniu znaleziono lokatora z widocznymi śladami pobicia.
"Pokrzywdzony powiedział policjantom, że został pobity kilka dni wcześniej przez swojego znajomego. Mężczyzna został przewieziony do szpitala. Niestety posiadał rozległe obrażenia ciała, w tym urazy głowy i wątroby. Przeszedł operację, ale następnego dnia zmarł" - relacjonowała Zielińska.
Policjanci zatrzymali podejrzanego o pobicie 46-latka na łódzkich Bałutach. Ustalono, że do tragedii doszło najprawdopodobniej w przypływie zazdrości, kiedy młodszy z mężczyzn po wspólnej imprezie zobaczył, że jego partnerka spała obok gospodarza. Wówczas brutalnie pobił znajomego i wraz z konkubiną wyszedł z mieszkania.
Sprawcy pobicia przedstawiono zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć człowieka. Grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności.