Kontrolerzy MON, symulując atak terrorystów, bez problemu weszli nie tylko na teren GROM, ale także Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Mazowieckim oraz kilku innych jednostek wojskowych w kraju.
Raport z tych kontroli podobno jest druzgocący. Szczegóły otoczone są tajemnicą. Dowodzi on jednak, że nie sprawdzają się ani chroniące wojsko tzw. SUFO, czyli specjalistyczne Uzbrojone Formacje Ochronne (żołnierze złośliwie nazywają je SYFO), ani oddziały Wart Cywilnych, czyli pracowników cywilnych zatrudnionych przez armię.
Po to by wygrać przetarg na ochronę wojska firmy prześcigają się w obniżaniu kosztów. Skutek tego jest taki, że GROM chronią starsi ludzie, często schorowani, bez przygotowania i odpowiedniego wyszkolenia. Zdarza się, że pracują po 24 godziny na dobę (12 godzin na etacie, a 12 na umowę-zlecenie). Do ich kieszeni trafia 3-5 zł za godzinę pracy, trudno więc dziwić się, że traktują ochronę wojska na równi z ochroną supermarketu.