Uczniowie liceum rozmawiając o jednym z nauczycieli mieli określić go wulgarnym słowem - podaje TOK FM. Ktoś doniósł o tym nauczycielce od polskiego. Ta postanowiła ukarać uczniów.
Kilkoro z nich miało napisać wypracowanie: "Mogę nazwać drugiego człowieka ch...., ponieważ...". Nauczycielka twierdziła, że takie słowo padło z ich ust.
"Byłem zszokowany, a najbardziej rodzice, gdy pokazałem im zeszyt" - mówi jeden z uczniów, który zarzeka się, że nie używał wulgarnego słowa i jest karany niesłusznie.
Uczniowie dodają, że nikt nie chciał ich słuchać.
"Reakcja nauczycielki była nieproporcjonalna" - mówi TOK FM dyrektor szkoły Robert Sędzielewski. Polonistka wytłumaczyła się ze swojego pomysłu przed dyrektorem.
"Nauczycielka nie rozmawiając z uczniami od razu postanowiła ukarać ich dodatkową pracą domową. Podjęła decyzję w emocjach. A to nie są najlepsze decyzje podejmowane w emocjach. Szczerze powiedziawszy, był to błąd - mówi Sędzielewski.
"Przyznała, że to nie było właściwe zachowanie i właściwa reakcja" - dodaje dyrektor.
Ostatecznie uczniowie nie będę pisać kontrowersyjnego wypracowania, bo nauczycielka postanowiła anulować uczniom karę.