Czaban, obecnie asystent szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego ds. Sił Powietrznych i szef szkolenia w latach 2007-2010, był w poniedziałek pytany w TVN 24, "ile napisał pism, chociażby do ministra obrony narodowej, że dzieje się źle". "Moimi pismami machano wszędzie, włącznie z Sejmem, i robili to poważni ludzie. Dotyczyło to i paliwa, i szkolenia, i wielu innych rzeczy. W sumie takich pism przez trzy lata napisałem grubo ponad 200" - odpowiedział Czaban.
Opublikowany w piątek raport polskiej komisji badającej katastrofę smoleńską wskazuje m.in. na nieprawidłowości w szkoleniach pilotów z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który zajmuje się przewozem najważniejszych osób w państwie, oraz niedostateczny nadzór na szkoleniami ze strony Dowództwa Sił Powietrznych.
B. szef szkolenia Sił Powietrznych był w poniedziałek pytany m.in. o nieprzetłumaczone instrukcje dla pilotów i techników Tu-154M i Jak-40. Według raportu w 36 splt używano nieaktualnej "Instrukcji użytkowania w locie samolotu Tu-154M" w języku polskim stosowanej kiedyś w Polskich Liniach Lotniczych LOT. Ostatnie zmiany do tej instrukcji były wprowadzone w 1994 r.
"Dowódca Sił Powietrznych od 1 stycznia 2007 r. nie dysponował żadnymi finansami. On się prosił o przetłumaczenie instrukcji na Jak-40 i nie wyszło. Do dzisiaj tak samo nowy dowódca Sił Powietrznych prosi o przetłumaczenie instrukcji i na to, i na to" - powiedział Czaban.
Czaban powiedział, że nie był informowany o nieprawidłowościach w jednostce. "Jeżeli są ode mnie komisje specjalistów i one były systematycznie, i sprawdzały zawsze przygotowanie do szkolenia co roku, z reguły było to robione w styczniu, to miałem przypuszczać, że moja komisja mi mówi nieprawdę? Przecież oni z tego pisali protokół" - powiedział Czaban.
Również b. minister obrony narodowej Bogdan Klich, żegnając się w piątek z resortem, podkreślał, że nie wiedział o nieprawidłowościach w specpułku. Jednostka podlega bezpośrednio Dowódcy Sił Powietrznych. Jak podaje raport komisji Millera, również dowódca SP sprawował bezpośredni nadzór nad szkoleniem w 36 splt.
Czaban mówił również o metodach szkolenia sprzed katastrofy. Piloci m.in. ćwiczyli "na sucho" na ziemi. "Jeżeli nie było szans szkolenia na symulatorach, bo go nie było, to coś trzeba było robić" - podkreślił Czaban.
Ćwiczeń na symulatorach wszystkich typów samolotów i śmigłowców będących na wyposażeniu Wojska Polskiego wprowadzono po katastrofie smoleńskiej. Jeżeli symulatora dla danego typu maszyny nie ma kraju, piloci ćwiczą za granicą. Wcześniej, np. załogi Tu-154M nie szkoliły się w ten sposób od 2006 r.
Według spekulacji pojawiających się w niektórych mediach w najbliższym czasie należy się spodziewać dymisji Czabana. "Ja się odpowiedzialności nie boję. Jeżeli żołnierz popełnił jakiś czyn zabroniony, to musi być ukarany. Ja proszę, żeby mnie surowo ukarano, jeżeli jakiś błąd popełniłem" - powiedział Czaban. Pytany, czy zamierza odejść z wojska, odpowiedział: "Dzisiaj jeszcze nie".
Kierowana przez ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera komisja badająca katastrofę smoleńską w piątek przedstawiła swój raport. Dokument wskazuje na bezpośrednie przyczyny katastrofy - zejście poniżej minimalnej wysokości przy nadmiernej prędkości opadania i w gęstej mgle; na czynniki, które miały wpływ na tragiczny koniec lotu - błędy załogi, nieprawidłowości w pracy kontrolerów oraz na okoliczności sprzyjające katastrofie, m. in. niedostateczne wyszkolenie załogi, nieprawidłowości w specpułku i niewłaściwy nadzór nad szkoleniem w 36 splt ze strony Dowództwa Sił Powietrznych.
W poniedziałek członkowie komisji spotkali się z Dowództwem Sił Powietrznych. Tego samego wojskowi lotnicy opublikowali oświadczenie, w którym podkreślono, że natychmiast po katastrofie smoleńskiej, nie czekając na wyniki prac komisji badającej wypadek ani na publikację końcowego raportu, podjęło działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa lotów.