Henryk R., zatrzymany przez stołecznych policjantów w związku z napaścią na kobietę w Piasecznie, w piątek wieczorem został zwolniony do domu. Ofiara go nie rozpoznała. Mężczyzna odsiadywał już wyrok za napad na kobietę; w latach 90. media nazwały go "Łomiarzem".
"Henryk R. został zwolniony do domu, bo w tym momencie nie ma podstaw do dalszego zatrzymania. Policjanci robią jednak wszystko, by ustalić sprawcę tego napadu" - powiedziała PAP Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Stołeczni policjanci zatrzymali w piątek Henryka R., który wcześniej odsiadywał wyrok za napad na kobietę; w latach 90. media nazwały go "Łomiarzem". Funkcjonariusze wyjaśniają, czy ma on związek z kolejną napaścią, do której doszło w środę w Piasecznie. "Mogę jedynie potwierdzić, że mężczyzna ten został zatrzymany do wyjaśnienia. Sprawdzamy, czy ma związek z napadem na 61-letnią kobietę" - powiedziała PAP Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Jak dodała, do napaści doszło na ulicy. Kobieta została zaatakowana od tyłu. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożyła w piątek, po wyjściu ze szpitala. "Mimo to policjanci od środy przesłuchiwali świadków, przeglądali zapisy z kamer monitoringu. W efekcie zatrzymali Henryka R." - zaznaczyła Kędzierzawska
Mężczyzna odsiadywał już wyrok 15 lat więzienia za napady na kobiety. Prasa okrzyknęła R. mianem "Łomiarza", kiedy prokuratura przypisała mu 29 napadów na kobiety w stolicy z lat 1992 i 1993. Działalność "Łomiarza" wywołała w 1993 r. panikę wśród kobiet. Bojąc się napadów, nie wychodziły po zmroku z domów. Bandyta atakował w bramach lub na ciemnych podwórkach, uderzając w tył głowy tępym narzędziem i rabując - pięć napadniętych kobiet zmarło.
Ówczesny komendant stołeczny policji powołał wtedy specjalną grupę operacyjną. Większość rozbojów miała miejsce, gdy Henryk R. wychodził na przepustki z zakładu karnego, gdzie odbywał zasądzoną wtedy karę więzienia za poprzednie napady na kobiety. Mężczyzna okradał je, a pieniądze przeznaczał na drobne wydatki i alkohol.
W pierwszym procesie warszawski Sąd Wojewódzki skazał go na 25 lat więzienia za trzy napady. W apelacji utrzymano wyrok za jeden, ale obniżono karę do 15 lat. Sprawę dwóch pozostałych napadów odesłano do ponownego rozpatrzenia. Po rozpatrzeniu sprawy sąd okręgowy skazał R. na 15 lat za dwa napady, które przypisał mu na podstawie poszlak. Henryk R. wyszedł z zakładu karnego w Łowiczu we wrześniu 2008 r. po odbyciu całości kary.
W marcu 2009 r. ponownie trafił do aresztu; był podejrzany o napad na 52-letnią kobietę w Piasecznie. Henryk R. miał ją kopnąć, a gdy ta przewróciła się na ziemię, ukraść jej pieniądze, dokumenty i wartościowe rzeczy.
Jak informowały media, Henryk R. od początku sierpnia przebywał na wolności. W sprawie napadu z 2009 r. został, co prawda nieprawomocnie skazany na siedem lat więzienia, ale sąd drugiej instancji nakazał powtórzyć proces. Sąd w Piasecznie, na wniosek adwokata Henryka R., nakazał go wypuścić, bowiem przebywał on w areszcie ponad dwa lata. Przepisy zezwalają na przedłużanie aresztu ponad ten okres tylko w wyjątkowych sytuacjach.