Tak dużego ubytku ludności naszego kraju jak w ostatnich latach nie było od zakończenia drugiej wojny światowej. Okazuje się, że w Polsce żyje 37,2 mln osób, a już za pięć lat ich liczba może się zmniejszyć o kolejny milion. To zjawisko już ma poważne konsekwencje dla wskaźników opisujących naszą gospodarkę.
GUS podał wczoraj na podstawie spisu powszechnego – potwierdzając nasze wyliczenia z lipca – że w Polsce mieszka 38,3 mln osób. Ale to tylko liczba osób zameldowanych w naszym kraju. Tych, którzy rzeczywiście przebywają nad Wisłą, jest znacznie mniej. Bowiem ci, którzy wyjechali za granicę i przebywają tam co najmniej rok, są zaliczani do ludności kraju, w którym przebywają. Stąd też według danych GUS obliczonych na podstawie spisu w marcu było w Polsce 37,2 mln osób zaliczanych do ludności rezydującej (rzeczywiście zamieszkałej). – To oznacza, że w ostatnich latach ubyło 1,1 mln osób i jest to największy ubytek populacji od czasów drugiej wojny światowej – mówi prof. Krystyna Iglicka, demograf i ekonomista z Centrum Stosunków Międzynarodowych. To ubytek porównywalny z emigracją po stanie wojennym. Dodaje, że w związku z tym będą musiały być zweryfikowane wszystkie scenariusze rozwoju gospodarczego, społecznego i demograficznego, bo były one konstruowane przy założeniu, że jest nas ponad milion więcej.
Jednocześnie w porównaniach międzynarodowych będzie uwzględniana tylko ludność rezydująca. A to oznacza, że zmieni się też wiele wskaźników obrazujących wyniki naszego kraju na świecie. Na przykład według opublikowanych na początku roku przez Eurostat danych, w 2010 r. PKB liczony na mieszkańca naszego kraju wyniósł 9300 euro. Jeśli jednak uwzględni się zmiany w liczbie ludności, to osiągnął on poziom 9600 euro – szacuje „DGP”. Poprawi się też na przykład wskaźnik zatrudnienia, korzystniejsze też będą wskaźniki mówiące między innymi o eksporcie liczonym per capita czy też o liczbie mieszkań na 1000 ludności lub o poziomie wyposażenia gospodarstw domowych w różne dobra. Wszystkie tego typu informacje są ważne dla inwestorów planujących inwestycje w Polsce oraz instytucji oceniających kondycję naszego kraju.
Inna też będzie ocena zjawisk demograficznych. – Między innymi dlatego, że wraz ze zmianami liczby ludności będziemy mieli nową strukturę jej wieku, którą będziemy wykorzystywać do szacunków – mówi prof. Irena Kotowska z SGH.
Eksperci są przekonani, że również w przyszłości Polska będzie się wyludniać, nie tylko dlatego, że będzie się rodzić coraz mniej dzieci. – Już za pięć lat liczba ludności Polski może się skurczyć o kolejny milion, do 36,2 mln – ocenia prof. Iglicka. Dodaje, że może się tak stać, ponieważ mamy do czynienia z kolejnymi falami wyjazdów Polaków za granicę i z roku na rok przybywa takich, którzy przebywają za granicą ponad rok.
– W sumie Polska na tym traci – ocenia prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Bo, jak podkreśla, ci, którzy wyjechali, mogliby przyczyniać się do wzrostu zamożności naszego kraju, gdyby mieli pracę. Pożytek ten mógłby być znacznie większy od tego, jaki wynika z faktu, że emigranci przysyłają co roku do naszego kraju od kilkunastu do ponad 2o mld zł. Więcej warci byliby tu, na miejscu.
38,3 mln liczba ludności Polski
37,2 mln liczba ludności rezydującej