Resort sportu, który sfinansował inwestycję w 97 procent, nie chce zapłacić za roboty dodatkowe, a właściciel - Polski Związek Kolarski - jest na skraju bankructwa, twierdzi gazeta.
Powodem zamieszania jest dług Polskiego Związku Kolarskiego. Nie zapłacił on wykonawcy - Mostostalowi Puławy - za dodatkowe prace przy budowie toru - blisko 6 milionów złotych. Komornik na wniosek wierzyciela może zlicytować obiekt. PZKol nie zapłaci, bo tonie w długach, a resort umywa ręce. - Nie możemy umorzyć tego długu, mówi Tadeusz Rybak, prezes Mostostalu Puławy.
Utrzymanie BGŻ Areny, obiektu o kubaturze 255 tysięcy metrów sześciennych z drewnianym torem z sosny syberyjskiej wymagającym utrzymywania wewnątrz określonej temperatury i wilgotności, kosztuje zimą nawet 120 tysięcy złotych miesięcznie. PZKol na to nie stać.
Sytuację PZKol pogarsza fakt, że w tym roku z ministerstwa otrzyma około 3 miliony złotych mniej dotacji niż w latach ubiegłych. Jedynym sponsorem jest spółka produkująca buty - CCC. Długu wobec Mostostalu związek nie jest w stanie spłacić bez pomocy Ministerstwa Sportu.
Przez brak decyzji kierownictwa resortu państwo może stracić jeden z najnowocześniejszych obiektów na świecie, pisze "Rzeczpospolita".