Zdaniem "Faktu", po odejściu żony Bartłomiej Waśniewski przez kilkanaście godzin nie wychodził z domu. Siedział w nim z opuszczonymi żaluzjami, nie odbierał telefonów. Już w środę prosił, by zostawić go w spokoju, bo nie czuje się na siłach, by z kimkolwiek rozmawiać - donosi tabloid.
Późnym popołudniem do mieszkania, w którym Bartłomiej mieszkał wraz z Katarzyną, przyjechali ochroniarze Krzysztofa Rutkowskiego. W kominiarkach eskortowali ojca Madzi do samochodu.
Bartek jeszcze się zastanawia, co o tym wszystkim myśleć. Nie wie, czy wybaczy Katarzynie, czy nie - przyznaje Jacek Chomicz, pełnomocnik rodziny Waśniewskich.
Jest jak szekspirowski Makbet, którym steruje zimna i wyrachowana żona. Bystry i ułożony, a jednak sterowany przez Katarzynę - ocenia ojca Madzi profesor Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Cierpi z powodu śmierci dziecka, rozbicia małżeństwa - dodaje.
Matka Madzi, uciekła od męża w środę. Zostawiła list pożegnalny, przez cały dzień szukała jej policja. Kobieta odnalazła się w Sosnowcu. Katarzyna Waśniewska nie chce jednak wracać do Bartłomieja.
Pokazała, że nie liczy się z uczuciami ani męża, ani społeczeństwa, które domaga się prawdy. To kolejne z serii bardzo trudnych doświadczeń, jakie przeżywa Waśniewski - komentuje tę sytuację profesor Zbigniew Nęcki w rozmowie z "Faktem".
Czytaj także: Dziewczyna Rutkowskiego mówi o spotkaniach z Waśniewską: Ona jest... >>>