Z piwnicy, czyli z poziomu minus jeden weszli na drugie, a nie na trzecie piętro. Na drzwiach nie było numeru lokalu, a to, że są to właściwe drzwi potwierdził ochroniarz. Nie wiem, czy to napięcie spowodowało, że nikt się nie zorientował. Zawiódł ten ostatni element. Dowodzenia na miejscu akcji - tłumaczył na posiedzeniu komisji spraw wewnętrznych i administracji Andrzej Rokita. Jego zdaniem na miejscu akcji popełniono wiele błędów - m.in antyterrorystom nie pokazano zdjęcia przestępcy.
Rokita wyjaśniał, że policjanci nie zaczęli od wyważenia drzwi. Zdecydowali się na wejście siłowe, gdy lokator zablokował drzwi nogami - wyjaśniał zastępca komendanta głównego. Zapewnił też posłów, że za pomyłkę odpowiedzą nie tylko oficerowie wydziału samochodowego, którzy źle rozpoznali teren. Antyterrorystami zajmą się śledczy. Procedury związane z zatrzymaniem oczywiście nie przewidują ani kopania, ani uderzenia głową o żadne elementy - mówił Rokita.
Wtórował mu szef MSW, Jacek Cichocki. Sam miałem sytuację, gdy we własnym domu obudziła mnie policja. Byłem przejęty, ale nie stawiałem oporu - zdradza minister. Sprawa się wyjaśniła jako pomyłka, bo poprzedni właściciel mieszkania był poszukiwany - dodaje. Jednocześnie jednak minister kaja się za błędy policji. Musimy przeprosić za ten błąd. Tym bardziej, że obniża zaufanie do policji i trudno je będzie odbudować, mimo, że w tym samym czasie policja przeprowadziła wiele udanych interwencji - twierdzi.