Po godz. 12 prokurator Radosław Woźniak rozpoczął odczytywanie zarzutów z aktu oskarżenia. Gliwicka prokuratura zarzuca Jackowi D. i innym oskarżonym wyłudzenie poświadczenia nieprawdy i pranie pieniędzy. Według śledztwa w wyniku działania oskarżonych Skarb Państwa mógł stracić kilkadziesiąt milionów zł.

Reklama

Zanim rozpoczął się proces, sąd uznał złożone przez obrońców i oskarżonych wnioski o umorzenie sprawy za "nieuzasadnione, a zwłaszcza przedwczesne".

Akt oskarżenia został przesłany do sądu w listopadzie ubiegłego roku. Sprawa ma związek z Markiem P., pełnomocnikiem instytucji kościelnych w sprawach toczących się przed Komisją. Według prokuratury to za jego pośrednictwem, po złożeniu nieprawdziwego oświadczenia o adresie zameldowania oraz o statusie rolnika indywidualnego, Jacek D. kupił nieruchomości od Archidiecezji Katowickiej oraz Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta w Krakowie z naruszeniem prawa pierwokupu, przysługującego Agencji Nieruchomości Rolnej i dotychczasowym dzierżawcom. Później ziemię sprzedawał lub darował innym członkom rodziny. Łącznie okazyjne transakcje miały dotyczyć blisko 1000 ha ziemi.

Na Jacku D., wymienianym w rankingach najbogatszych Polaków przedsiębiorcy z branży zaplecza górniczego, ciąży pięć zarzutów, dotyczących wyłudzenia poświadczenia nieprawdy, używania dokumentu poświadczającego nieprawdę oraz przywłaszczenia prawa majątkowego. Prokuratura zarzuciła mu też pranie brudnych pieniędzy - śledczy przyjęli, że miał świadomość, iż ziemia, którą nabywa, została uzyskana niezgodnie z prawem, a jej późniejsza sprzedaż członkom rodziny zmierzała do utrudnienia stwierdzenia przestępczego pochodzenia tej nieruchomości. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie siedem osób, m.in. syn Jacka D., Tomasz i jego żona Gabriela