Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła w środę szefowi Amber Gold zarzut oszustwa znacznej wartości. Za czyn ten grozi do 15 lat więzienia. To właśnie z powodu wysokiej kary, jak i obawy mataczenia, śledczy zdecydowali się wystąpić o areszt dla Marcina P.

Reklama

Gdańska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie Amber Gold od początku lipca. 17 sierpnia śledczy postawili założycielowi firmy i jej prezesowi Marcinowi P. sześć zarzutów.

Uzasadnienie postanowienia Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe o trzymiesięcznym areszcie było dla dziennikarzy niejawne. Marcin P. był na sali rozpraw wraz ze swym obrońcą Łukaszem Daszutą, który zapowiedział złożenie odwołania. Ma na to siedem dni.

Sąd wziął pod uwagę dotychczasową działalność oskarżonego, wysokie uprawdopodobnienie samego przestępstwa - w tym również oszustw dotyczących nie tylko działalności finansowej - powiedział dziennikarzom Terlecki.

Jak podkreślił, sąd zwrócił także uwagę, że jest wysoce prawdopodobne, że już w toku dotychczasowej działalności podejrzany składał fałszywe dokumenty w innych postępowaniach sądowych.

W związku z tym istnieje poważna obawa, że przebywając na wolności, mógłby utrudniać śledztwo - wyjaśnił wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Adwokat prezesa Amber Gold, mec. Łukasz Daszuta zapowiedział w czwartek, że w ciągu siedmiu dni złoży odwołanie od decyzji Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe w sprawie aresztu dla Marcina P.

Zarzucono mu prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej, prowadzenie działalności gospodarczej polegającej na kupnie i sprzedaży wartości dewizowych bez wpisu do rejestru działalności kantorowej, posłużenie się fałszywymi potwierdzeniami przelewów na kwotę 50 mln zł podczas rejestracji spółki przed sądem. Marcin P. jest też podejrzany o niezłożenie sprawozdania finansowego spółki za lata 2009, 2010 i częściowo 2011 r., do czego się przyznał. Wobec podejrzanego zastosowano wówczas dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.