W obronie księdza, a jednocześnie dyrektora gimnazjum salezjańskiego w Lubinie, stanęli zarówno nauczyciele, jak i uczniowie i ich rodzice. Jak się okazuje, duchowny ma też wsparcie księży.
W niedzielnych kazaniach sprawa była tematem numer jeden. Rzucono w twarz księdza kłamstwem i pomówieniami. To jest gorsze niż śmierć. Media mają służyć prawdzie i dobru, ale dzisiaj niestety dobra wiadomość to zła wiadomość. Dlaczego manipuluje się informacją, nie mówi się o rzeczach dobrych, dlaczego o Gimnazjum Salezjańskim, które jest jednym z lepszych gimnazjów w mieście, nie mówi się o rzeczach dobrych, dlaczego nie pokażą w telewizji, jak księża salezjanie pracują na misjach - takie słowa miały paść, wedle Radia Elka, w jednym z lubińskich kościołów.
Sprawą zdjęć z otrzęsin pierwszoklasistów, które znalazły się na stronie internetowej szkoły, zajmuje się prokuratura w Lubinie, która działa z urzędu. Poza tym zainteresowało się nimi również Dolnośląskie Kuratorium Oświaty. Wyjaśnień chce także rzecznik praw dziecka Marek Michalak.
Sami uczniowie, ich rodzice, a także nauczyciele murem stanęli za księdzem Marcinem Kozyrą. Gimnazjaliści tłumaczyli, że biała substancja, która najpierw znalazła się na kolanach księdza, a potem na ich twarzach, nie była bitą śmietaną (choć na zdjęciach widać pojemnik z bitą śmietaną w spraju), a pianką do golenia, a oni niczego nie musieli zlizywać. Poza tym zapewniali, że otrzęsiny były świetną zabawą.