Reporterzy "Superwizjera" otrzymali list, w którym znajdowały się kopie pism do - premiera, marszałka Sejmu, ministra spraw zagranicznych i szefów klubów parlamentarnych. Wszystkie z datą 10 kwietnia 2010 roku i z podpisem Witolda Skrzydlewskiego, prezesa Polskiej Izby Pogrzebowej. Z dokumentów wynika, że przedsiębiorcy zrzeszeni w izbie zaoferowali pomoc w organizacji pogrzebu ofiar.

Reklama

Ale rząd nie odpowiedział na bezpłatna ofertę dostarczenia trumien i transportu zwłok przez PIP. Zlecił za to obsługę pogrzebu prywatnej firmie - SOS Agencja Funeralna. Ta złożyła zamówienie na włoskie trumny. Przedstawiciel Ferrari w Polsce Massimiliano Ronzat w niedzielę 11 kwietnia odebrał telefon od polskiej firmy, która natychmiast potrzebowała sto identycznych trumien.

Według ustaleń TVN trumny kosztowały jednak jedną trzecią kwoty, którą firma wykonująca zlecenie dostała od wojska. Marek Kalwasiński, komendant 2 Regionalnej Bazy Logistycznej tłumaczy, że cena obejmowała nie tylko zakontraktowanie trumien, w umowie było uzgodnione, że pracownicy firmy będą też uczestniczyć w ich zamykaniu.

Tymczasem przedsiębiorcy z PIP oferowali też charytatywnie karawan z obsługą. Ale organizację wszystkich transportów z lotniska zlecono Miejskiemu Przedsiębiorstwu Usług Komunalnych. Koszt samego tylko transportu wyniósł 180 tys. zł.

Dziennikarze "Superwizjera" ustalili ponad to, że właściciel firmy SOS, Piotr Godlewski był w PRL tajnym współpracownikiem Wojskowej Służby Wewnętrznej o pseudonimie "Wielokropek".