Sąd zakazał także Markowi M. zbliżania się do ofiar na okres 5 i 10 lat. Do uprowadzenia dziewczynki doszło w listopadzie 2010 r. w podkrakowskiej miejscowości. Dziewięciolatka szła do szkoły wąwozem. Nagle z zaparkowanego na poboczu samochodu wysiadł mężczyzna i wciągnął ją do auta.
W tym samym momencie z przeciwnej strony nadchodziła babcia dziewczynki z młodszą wnuczką, która zauważyła porzucone w pobliżu zaparkowanego samochodu rzeczy swojej siostry. Babcia zaczęła wzywać pomocy i próbowała otworzyć drzwi auta; wówczas dziewczynka wyswobodziła się i uciekła. Po zajściu trafiła pod opieką psychologa.
Mężczyzna odjechał. Został zatrzymany po policyjnym pościgu. Jak ustalono, był on karany za kradzieże, włamania i czynną napaść na funkcjonariusza. Prokuratura oskarżyła go o pozbawienie wolności w zamiarze doprowadzenia przemocą dziewczynki do obcowania płciowego oraz poddania jej tzw. innym czynnościom seksualnym.
W toku śledztwa prokuratura uzyskała dowody pozwalające na oskarżenie Marka M. o zgwałcenie mieszkanki Śląska i kradzież jej telefonu. Mężczyzna nie przyznał się do zarzutu mówiącego o usiłowaniu wykorzystania dziewczynki. Wyjaśnił, że planował porwanie kogoś z rodziny dziewczynki w celu uzyskania okupu. Prokuratura nie dała wiary tym tłumaczeniom.
Wyrok nie jest prawomocny.